wtorek, 23 lutego 2016

Kocham Cię synku!


Urodziłeś się w ostatnią sobotę roku. Nie obyło się bez komplikacji, zdenerwowanych głosów pielęgniarek, poszukiwań lekarza. Przespałam chwilę, w której po raz pierwszy zaczerpnąłeś powietrza. Ma pani syna, tymi słowami obudziła mnie pielęgniarka. Trzeci chłopak. Moja radość był ogromna. 

Rosłeś, piękniałeś, a ja stawałam się coraz smutniejsza. Byłeś mały cherubinkiem grzecznie śpiącym. To właśnie był mój pierwszy powód do niepokoju, spałeś i spałeś. A obudzony uśmiechałeś się do lampy, a nie do mnie, do swojej mamy. Siłą rzeczy porównywałam cię do twoich braci, ciągałam cię po lekarzach, którzy nie potrafili mi pomóc.

Jeszcze wtedy w mojej głowie nie pojawiło się słowo na A. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że owo grudniowe popołudnie było początkiem mojego nowego życia, nowego życia nas wszystkich.
Z czasem myśli, że to nie zwykłe opóźnienie rozwoju były tak natrętne jak robaczyce. Kolejni lekarze, specjaliści, diagnoza autyzm wczesnodziecięcy. Wszyscy nas pocieszali, dawali złudne nadzieje, że choroba wcześnie wykryta i będziesz taki jak inne dzieci. 

Minęło 13 lat, a ty nie jesteś taki jak inni. Nigdy nie powiesz „mama”, nigdy nie zagrasz z tatą w piłkę, nigdy nie będziesz skakał. 

Ale chociaż pewnie o tym nie wiesz, nadałeś memu życiu inną wartość. Nauczyłeś mnie doceniać przyjaźń innych osób, cieszyć się każdą chwilą, to ty sprawiłeś, że mam życiowe pasje. Dziękuję Ci synku, że jesteś. 

Ten tekst powstał kilka dni temu. Dziś przeczytałam na stronie Pracownia Edukreacji artykuł pt. "Każdy ma swój Everst" i to jest właśnie o moim Evereście. 

3 komentarze:

Obserwatorzy

Copyright © 2016 m.akneta , Blogger